
Po kilku bezśnieżnych zimach w Warszawie, nareszcie w naszej stolicy śnieg i to całkiem, całkiem sporo. Można było pojeździć na sankach, polepić bałwanka i pograć w śnieżki. Nasz plac wyglądał uroczo w tym śnieżnym kostiumie. Marzyliśmy o większych porcjach śnieżnych. I marzenie po kilku dniach się spełniło. Zasypało nas zupełnie, że na plac nie mogliśmy wychodzić. Mało tego mrozy biły rekordy. Całe szczęście, że mamy zimową „basenolandię” i możemy z niej oglądać niezłe widoki – zaśnieżony plac „po uszy”.